Odkąd pamiętam lubiłam naukę. Od kilku lat ta fascynacja ma zdecydowanie praktyczne oblicze – naukowe dokonania ludzi na całym świecie bezpośrednio wpływają na moją pracę. Od chwili gdy to zrozumiałam poszukuję osób, które ludzkim językiem mówią o rzeczach trudnych, ale i ważnych. Uczę się codziennie od ludzi, którzy znajdują praktyczne, w tym biznesowe, zastosowania dla odkryć naukowych. Jedną z takich osób jest Julia Kołodko, która oswaja ekonomię behawioralną.
Julia Kołodko – ekonomistka behawioralna, konsultant, coach
AWS: Jestem…
JK: Doktorem nauk behawioralnych. Magistrem psychologii. Coachem i nauczycielem jogi. Ex-marketingowcem. Podróżnikiem. Obserwatorem. Posiadaczem (nie)stety bardzo ciekawskiego umysłu. Fanką psów, spędzania czasu w przyrodzie i świeżej kolendry.
AWS:Twoja droga to?
JK: Podążać za ciekawością. Słuchać intuicji i ciała, a nie umysłu. Wykonywać pracę na porządnym poziomie. Zadawać dobre pytania i szukać na nie odpowiedzi w rożnych dziedzinach nauki i życia. Nie ograniczać się tylko jednego nurtu.
AWS: Co dla Ciebie oznacza bycie marką osobistą?
JK: Marka oznacza dla mnie spójność – może się składać z wielu elementów, ale muszą one stanowić jakąś całość. Muszą się łączyć, mieć ten sam cel, myśl przewodnią.
W praktyce oznacza to podejście “walk the talk” – robić to, co się mówi. Z tego punktu widzenia najlepsze marki osobiste to osoby, które markami w ogóle nie muszą być i które nad budowaniem wizerunku nie pracują. Są po prostu sobą i robią to, w czym są dobre i robią to dobrze.
Idzie za tym autentyczność, która jest w obecnych czasach tak ważna. Ludzie z tym rezonują. My ludzie mamy naprawdę nieźle wykształcony detektor autentyczności. Nie ma nic gorszego niż „marka osobista”, która przeczytała kilka książek dotyczących brandingu osobistego i idzie przez życie „odhaczając” kolejne techniki i zadania. Taka osoba robi rzeczy dlatego, że ktoś tak powiedział, a niekoniecznie dlatego, że chce. To też oznacza, że wiele osób robi to samo w dość nieudolny sposób. Niestety jest wokół nas dużo takich osób. Te, które znam osobiście, nie wydają się być spełnionymi ludźmi.
AWS: Czy myślisz o sobie jak o marce? Dlaczego?
JK: Zupełnie nie, chociaż prawdą jest, że pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam zaczynajac swoją działalność, było zaprojektowanie logo, więc może coś w tym jest? 😉
Nie myślę o sobie jako o marce, bo nie takie są intencje ani cele stojące za tym, co robię na co dzień. Nie wstaje rano i nie zadaję sobie pytania, „Co zrobić dzisiaj, aby wzmocnić wizerunek i poprawić zasięg mojej marki?” ani „Jaka jest moja strategia na ten kwartał?”. Robię rzeczy, które mnie interesują, które mnie stymulują intelektualnie i które wydają mi się potrzebne. Mam szczęście, że jest duże zainteresowanie tymi tematami i że ludzie i firmy chcą słuchać i czytać rzeczy, które mam do powiedzenia. Jestem za to bardzo wdzięczna.
Na pewno jednak przywiązuję uwagę do estetyki, spójności i jakości. Jest to jednak raczej motywowane brakiem tolerancji dla słabej jakości kontentu oraz dość krytycznym i strategicznym spojrzeniem na świat, jakiego zostałam nauczona jako dziecko, a nie budowaniem marki.
AWS: Zajmujesz się naukami behawioralnymi i ich wykorzystaniem w wielu obszarach. Poza sferą biznesową sporo działasz również w projektowaniu dyskursu o problemach społecznych. Czy małe organizacje pozarządowe mogą skutecznie projektować ludzkie zachowania (choćby lokalnej społeczności)? A może to właśnie im jest najłatwiej?
JK: Zdecydowanie! Podejście behawioralne może być używane przez każdego. Z rożnych względów praktycznych na tym etapie rozwoju nauk behawioralnych najwięcej z tej wiedzy korzystają organizacje publiczne, szczególnie w Wielkiej Brytanii. Jak zaczynałam doktorat w Anglii w 2014 roku, był jeden zespół behawioralny – Behavioural Insights Team. Zanim skończyłam, właściwie każde ministerstwo, każdy urząd miasta i dzielnicy miał swój zespół ekonomistów behawioralnych. Po mału też podejście to zaczyna wchodzić do korporacji – szczególnie w sektorze medycznym/zdrowotnym – i do mniejszych instytucji.
Z mojego doświadczenia z wiedzy tej może korzystać naprawdę każdy – od rządu wielkiego kraju, przez duże, międzynarodowe korporacje, po małe organizacje pozarządowe, start-upy i nawet pojedyncze osoby.
Pod wieloma względami małym organizacjom jest łatwiej. Mają mniej procedur, mniej ludzi, mniej „łańcuchów decyzyjnych” i szybciej podejmują decyzje. Łatwiej jest im dostosowywać podejście do potrzeb danego projektu i korzystać z nowych narzędzi i metodologii.
AWS: Nauka często (niestety) pozostaje na kartach prac, których nikt nie czyta, choć mam wrażenie, że ostatnio sporo się zmienia i zdecydowanie chętniej sięgamy po dowody naukowe. W nurcie nauk behawioralnych tworzysz narzędzia, które mają uczyć i poprawiać życie. Jak odkrycia z tego obszaru nauki mogą wpłynąć na nasze codzienne życie i biznes?
JK: Ogromnie pomaga zrozumienie, jak naprawdę działa nasz umysł i jak mechanizmy, które ukształtowała w nas ewolucja, wpływają na nasze codziennie zachowanie. Tutaj szczególnie ważne jest zrozumienie problemu tzw. dyskontowania przyszłości. Mówiąc wprost, my ludzie już tak mamy, że przyszłość obchodzi nas mniej niż teraźniejszość. Sto złotych za miesiąc jest dla nas mniej warte niż 100 złotych teraz. Przez to wolimy kupić sobie „dzisiaj” (codziennie) kawę za 12 złotych w sieciowej kawiarni, kolejną parę butów, a na kolację zjeść pizzę, brownie na deser i popić piwem. Nie chcemy oszczędzać na emeryturę ani dbać o zdrowie, bo przyszłość nas nie obchodzi. Ważniejsze jest to, co tu i teraz.
Ten mechanizm wyjaśnia wiele problemów, z jakimi obecnie boryka się ludzkość – nadwaga, ocieplenie globalne, zanieczyszczenie powietrza, długi na kartach kredytowych. Zrozumienie, dlaczego mamy z tym problem, jak działa mechanizm dyskontowania przyszłości i że nie jest naszą winą, że mamy problemy z samokontrolą, pomaga zrozumieć problem. Nauki behawioralne dostarczają też wiedzy i narzędzi, jak takie problemy rozwiązywać. Podejście „laissez-faire”, edukacja i wiara w silną wolę na nic się tu nie zdadzą.
AWS: Ekonomia behawioralna, marketing, coaching i joga. Co (oprócz Ciebie 🙂 ) łączy te obszary?
JK: Ja, Ty i pozostałe osiem miliardów ludzi na ziemi. Wszystkie te obszary skupiają się na próbie zrozumienia ludzi, naszego umysłu, emocji, tego jak naprawdę podejmujemy decyzje i czego potrzebujemy w życiu, aby być spełnionym.
Marketing, coaching i ekonomię behawioralną łączy jeszcze wspólny cel – zmieniać zachowania ludzi (miejmy nadzieję, że na lepsze). Każde z tych podejść stosuje do tego inne narzędzia. Coaching skupia się na jednostce, a marketing i nauki behawioralne na grupach ludzi. Cel natomiast jest ten sam.
Do tej „mojej” listy musimy jeszcze dodać przynajmniej psychologię i pracę z ciałem (osteopatię, tzw. biohacking). Żadna jedna dziedzina nauki nie ma i pewnie nigdy nie będzie miała odpowiedzi na wszystkie pytania. Dlatego też zgłębiam rożne podejścia. Wydaje mi się, że tylko łącząc wiedzę i czerpiąc z różnych źródeł możemy podejść do rozumienia i rozwiązywania problemów holistycznie i efektywnie.
Ta różnorodność też daje mi osobiście dużo elastyczności. Najpierw przez pięć lat studiowałam psychologię. Później pracowałam w marketingu, po godzinach ucząc się programowania neurolingwistycznego. Następnie zrobiłam doktorat z ekonomii behawioralnej, a w międzyczasie też certyfikację coachingową ICF i kurs instruktorski jogi. Teraz zajmuję się praktycznym wykorzystaniem nauk behawioralnych i robię kurs mentoringowy z jeszcze innej metodologii pracy z ciałem i umysłem. Ale kto wie, może za pięć czy 10 lat skupię się na czymś innym, co okaże się być kolejnym klockiem do układanki pt. zrozumienie ludzi.
AWS: Z jakimi mitami w swoim życiu musiałaś się zmierzyć?
JK: Że wiodące nurty wiedzy mają poprawne odpowiedzi na istotne pytania i że dorośli ludzie są dorośli emocjonalnie i mentalnie.
AWS: Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu, które wybrałaś?
JK: Pewnie zabrzmi to banalnie, ale na tym etapie życia jest to równowaga. Równowaga na wielu wymiarach – praca vs. regeneracja; czytanie i rozmyślanie vs. pisanie i dzielenie się wiedzą; czerpanie z rzetelnych badań naukowych vs. z doświadczeń swoich i milionów ludzi; praca z umysłem vs. praca z ciałem; bycie z ludźmi vs. bycie samej; podróżowanie vs. bycie w domu; spędzanie czasu w przyrodzie vs. w mieście.
Wiele lat ciężko na to pracowałam, ale wygada na to, że przez ostatnie siedem lat udało mi się zbudować życie tak, aby mieć te wszystkie elementy i – do pewnego stopnia – mieć wpływ na to, jak spędzam czas. Są okresy, kiedy prowadzę dużo szkoleń i warsztatów i są okresy, kiedy pracuję z domu i mogę być introwertykiem. Są okresy, kiedy moja praca opiera się w 100% o mój umysł, a są też dni, kiedy np. postanawiam zorganizować warsztaty jogi i dać głowie odpocząć. Taka różnorodność i równowaga powodują, że uwielbiam robić to, co robię, mam do tego motywację i siły.
AWS: Co chciałabyś wiedzieć (a nie wiedziałaś) o biznesie i budowaniu marki kiedy zaczynałaś?
JK: Szczerze mówiąc nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie, bo nie uważam się za markę osobistą. Niezmiernie mi jednak miło słyszeć, że Ty tak uważasz i że rzeczy, które robię przynoszą taki efekt.
Jedna rzecz, która była do tej pory ogromną lekcją to, że jeśli człowiek odważy się rzucić całe życie zawodowe, które budował przez blisko 10 lat, bo zdał sobie sprawę, że w wieku 30+ lat jest na kompletnie złej ścieżce kariery i robi rzeczy, które nie wykorzystują jego kompetencji i są niezgodne z jego wartościami, będzie podążał za swoją intuicją i zainteresowaniami kompletnie nie widząc, dokąd one prowadzą – i że w ogóle gdzieś doprowadzą; jak zaciśnie zęby i będzie harował jak dziki osioł, aby zbudować coś od nowa, nie będzie bał się wysłać maila do obcej osoby z prośbą o pomoc, zaufa „wszechświatu”, że skoro teraz się robi to, co się uwielbia i w czym jest się dobrym, to coś z tego wyjdzie, nawet jeśli inni pukają się w głowę, to mogą z tego wyjść naprawdę fajne rzeczy.