Podejmowanie działań Public Relations dla korporacji jest rzeczą oczywistą i wpisaną na stałe zarówno w budżety jak i strategie. Średnie i małe przedsiębiorstwa stopniowo też przekonują się do konieczności korzystania z takich narzędzi. Jak głęboko jednak sięga wiara o wartości kreowania wizerunku?
Wygląda na to, że „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”.
Przedsiębiorstwa lub ich działy, które zmuszone są ze względu na charakter działalności czy też pełnione funkcje do szerszego kontaktu z opinią publiczną radzą sobie całkiem nieźle. Niestety często na tym etapie się kończy. Wynikać to może z wielu różnych przyczyn, ale nie o nich chcę mówić. Podstawową prawdą funkcjonowania w skomplikowanym otoczeniu powinien stać się fakt, że każdy element składający się na organizm przedsiębiorstwa wpływa na jego postrzeganie. Trawnik przed siedzibą, oznakowanie pokoi, ton głosu pracownika, który odbiera telefon… Można tak wymieniać w nieskończoność. Oczywiście nie nad wszystkim można zapanować, ale można próbować. Czynnikiem, który okazuje się najmniej pewny jest właśnie pracownik – w końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Pracodawca może jednak zrobić na prawdę dużo by pomóc pracownikowi zrozumieć, iż jest jego najlepszą wizytówką.
Sytuacja czasem jednak przybiera zupełnie inny obrót. Próbując wprowadzać zasady tzw. „ładu korporacyjnego” pracodawcy posuwają się o krok za daleko. Przeglądanie portali społecznościowych, gdzie ludzie dobrowolnie odzierają się z prywatności nikogo już chyba dzisiaj nie dziwi. Podejmowanie jednak radykalnych działań np. o zwolnieniu pracownika, na podstawie materiału znalezionego w sieci bez zapytania bohatera ów zdjęć czy filmów „Panie Kowalski. O co tu właściwie chodzi?” wydaje się być przesadą.
Więcej o sposobach na zmotywowanie pracownika do bycia naszą najlepszą wizytówką – już wkrótce…