Nasza Barcelona…

Mój stosunek do podróży jest jednoznaczny. Uwielbiam je. Zawsze marzyłam o tym, żeby móc po prostu wziąć plecak i pojechać gdzieś bez półrocznego planowania. Jestem więc szczęśliwym człowiekiem, bo życie stawia przede mną ludzi, którzy mi to umożliwiają.

Zło w czystej postaci

Dziś kilka refleksji z nadrabiania lektur. Co prawda warunki do pisania mam mocno nie sprzyjające, bo z jakiegoś powodu właśnie wtedy, kiedy ja mam odpoczywać i cieszyć się odrobiną czasu dla siebie panowie pod moim blokiem poprawiają chodniki, co wiąże się z niewyobrażalnym hałasem i podnosi mi ciśnienie do zdecydowanie niezdrowego poziomu.

Co jest na końcu łańcucha?

Żaden ze mnie krytyk teatralny, ale wielki miłośnik na pewno. Miłość to jednak świeża. Po doświadczeniach, jakie ma większość z nas w związku ze sztuką teatralną niewielu jest śmiałków by te doświadczenia pogłębiać. Nie wiem czy pamiętacie, ale w szkole chodziło się na różne przedstawienia, przeważnie niestety o średnim poziomie artystycznym, ale system edukacji w tym kraju nie zakłada wrażliwości artystycznej u swoich podopiecznych, a wręcz (to tylko moje wrażenie) robi dość sporo by o jej braku przekonać samych zainteresowanych.

Kierowanie emocjami

Piszę na gorąco więc może to być lekko nieskładne, czuję jednak, że jeśli nie przeleję tego na papier (oczywiście przenośnia :D) to wszystko to czego dziś doświadczyłam i czego mam nadzieję się nauczyłam ulotni się i nie pozostawi po sobie żadnego nawet mglistego wspomnienia.